|
Siema,
jak to się mówi, pierwsze śliwki - robaczywki. Po 5 latach posuchy najlepsza liga q2 na świecie wróciła z przytupem. Za nami dwa rozstrzygnięcia, na twitchu mogliście śledzić zmagania tOk z BBC, które transmitował dla Was Norman. Ja natomiast miałem przyjemność sędziować mecz jednego z głównych pretendentów do końcowego tytułu, czyli klanu PFH, z którym w szranki stanęli powracający po wieloletniej przerwie Władcy Terroru aka. lotnicy. Miłościwie losujący bot jako areny zmagań wskazał mapy dm3, dm1 i dm7. Żeby nie przedłużać, wszystkich spragnionych skilla zapraszam na kilka słów podsumowania.
------------------------------------------------------------------------------------
Q2DM3
LOT: Cegła, Daruś, Zotter, RSN PFH: Luczek, Faint, Zyga, RUL
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia faworytów: Penta zebrał Faint, a Quada Luczadorek. To mocno ustawiło początek rozgrywki, Lotnicy dostali siarczystego liścia, z którego chwilę musieli się otrząsać. PFH wykorzystali impet, bo ich łupem padły 3 kolejne niebieskie powerupy (tutaj należy pochwalić Fainta, bo to on je wszystkie zgarniał, jak i większość w meczu, będąc szczerym), a wywołana tym fala tsunami zepchnęła Władców do głębokiej defensywy. W wyniku powyższych przetasowań na RG usadowiło się dwóch rewolwerowców PFH - Luczek i Zyga. Do Quada oddelegowani zostali Rul i Faint, mając za adwersarzy... w sumie całe Lot. Oczywiście to moje subiektywne odczucie i mogę się mylić, ale Lotnicy chyba dość szybko odpuścili sobie bitwę nad kwasową kałużą, gros sił koncentrując na krzyżowaniu planów PyFyHy odnośnie "Poczwórnych" (btw. w polskiej wersji QC tak mówi spiker, kto to wymyślił :O). Tak więc o ile na rg i w okolicach centralnej areny raczej byliśmy świadkami bicia po respach, tak na Q trzeba było się sporo napocić. Bardzo podobała mi się postawa Darusia, który mądrze blokował przeciwnikowi możliwość swobodnego liczenia i zbierania rakietnicy. W tym rejonie trwały bardzo zażarte walki, często quadder Play for Honor (tak jak wspomniałem najczęściej był nim Faint) musiał dosłownie wymieść RL, które było punktem wyjścia dla kolejnych partyzanckich ataków Lot. 2 pent padł łupem Zygi, niestety nie widziałem w jakich okolicznościach, bo akurat obsowałem Luczka, który robił sobie festiwal kolejnych trafień z rejla. Przewaga wyżej notowanych PFH rosła wykładniczo, po 9 minutach meczy oscylowała w granicach 70 fragów. Co ciekawe, wspomniane bardzo ciekawie rozkładały się na poszczególnych graczy: w okolicach półmetku różnica między liderem a 4 z graczy PFH wynosiła raptem 6 fragów. Po drugiej stronie barykady, oprócz wymienionego już Darka, dwoili i troili (a nawet quadzili) wszyscy zawodnicy - podziwiam zwłaszcza cierpliwość Zottera, bo mocno go rejle poturbowały. Zwłaszcza podobała mi się akcja w jego wykonaniu w okolicach 7 minut do końca, gdzie jak za najlepszych czasów w v3 wparował od kładki, ubił dwóch niemilców i jak gdyby nigdy nic zabrał sobie Quada. Widać pewnych rzeczy się nie zapomina. Trzecia nieśmiertelność została zebrana przez Cega, jednak mądrze wycofujący się gracze PFH złagodzili nieco efekt tego zajścia, stąd nie udało się w znaczący sposób CLowi Lot zmienić układu sił na mapie. Reasumując, mapa mocno pod dyktando PFH, kluczowe rejony trzymali mocno, nie pozwalając Lot na za dużo swobody.
Gracz mapy: Faint. Chociaż to LCK wykręcił naprawdę chore liczby, to za ilość wyniesionych quadów muszę nagrodzić właśnie jego. Wyróżnienie: Daruś, bardzo ciekawe wykorzystanie wszystkich zalet, jakie niesie za sobą dobre pilnowanie RL
----------------------------------------------------------------------------------------
Q2DM1
LOT: Cegła, Zotter, RSN, Lothar PFH: Luczek, Zyga, RUL, Faint
Zmiana w szeregach Lotników, miejsce Darusia zajmuje dawno nie widziany Lothar. Witamy, liczymy, że na dłużej : ). Początek mapy i minimalnie lepsze repsy PFH - Faint zajmuje wodę, Luczek z SSG wpada do roomu i robi bardachę. Szybko klaruje się pozycjonowanie, Rul na windzie, LCK/Faint room, a Zyga na wodą. Przed rozgrywkami nie było dla nikogo tajemnicą, że dm1 to homemap brązowych medalistów poprzedniej PLQ2, stąd bardzo szybko przejęli oni panowanie nad kluczowymi rejonami. Imponował zwłaszcza Luczek, który pierwsze 20 fragów zrobił już w 4 minuty, by w połowie mieć statystyki na poziomie 39/4, przy wysokiej skuteczności zarówno z rg jak i cg - odpowiednio 42 i 18 procent. Wtórował mu Zyga, chociaż dużą część sił Lot zaangażowali właśnie w ataki nad wodę. Za to stosunkowo spokojna robotę miał RUL, którego na lifcie próbował kąsać Lothar. W większości z tych starć zwycięsko wychodził pierwszy z wymienionych, ale duża też zasługa w tym kolegów, którzy dobrze dorzucali rakiety. Na około 8 minut przed końcem Lotnikom udaje się chyba po raz pierwszy odbić rooma (ofensywa rozpoczęła się nad wodą), a głównym napędzającym taki stan rzeczy był Cegła, który wyraźnie wkręcił się na właściwe obroty. Bardzo podobała mi się także gra RSN, bez kompleksów, ale z dobrym skutkiem atakował to wodę, to rooma. A tak mówił, że nie grał dawno : P. Pewnie coś fejkował na lewo. Gdy na zegarze wybiła 4:30 powiodła się kolejna napaść na room, jak to w klasyku rapował Score (pozdrawiamy) - LoT na dłuższą chwilę odbili zarówno pokoik jak i windę zmuszając PFH do przegrupowania. Na tej mapie fragi nie rozkładały się też tak równo jak na dm3 - tam na koniec Luczek mocno odjechał teammate'om, tutaj większą część czasu wyraźnie liderował, ale na koniec to się wszystko wypłaszczyło. Pewna wygrana PFH, raczej spokojna robota w ich wykonaniu, z tylko kilkoma punktami zapalnymi.
Gracz mapy: Luczek, nie ma co do tego wątpliwości, bardzo pewnie 20 minut jednego z kandydatów do MVP Wyróżnienie: RSN, najlepszy wynik fragowy jak i granie zupełnie bez kompleksów
-----------------------------------------------------------------------------------------
Q2DM7
LOT: Zotter, Daruś, RSN, Lothar PFH: Luczek, Zyga, RUL, Faint
Mapa dla koneserów, ale jednocześnie, w tym losowaniu, największa szansa Lot na urwanie punktu. Już na starcie zaliczamy lola-pindola, kiedy 3 graczy z teamu odpoczywającego Cegły ma respa w tym samym miejscu. Na szczęście obyło się bez telefragów, bo LamaZ Studio musiałby robić 2 część Epic Faili, a nikt nie wie gdzie się podział THP. Co do roszad, wraca Daruś, który w poprzednich edycjach pokazywał, że bardzo dobrze umie grać RL. Tym razem miał jednak to nieszczęście trafić na dobrze dysponowanego RULA, który przez całą mapę świetnie radził sobie z kontrolą tej pozycji - zarówno licząc RL, jak i dzieląc się mądrze bronią, której jak wiemy na kwasowej mapie jest bardzo mało. Przeciwnym biegunem do cudacznego rozpoczęcia Lot były respy PFH - zebrali oni obie rakietnice, chociaż jeżeli dobrze widziałem, to ta dolna pojawiła się tylko raz i nikt nie wie dlaczego. Pewnie zaklęcia ABC podziałało. Początek mapy był bardzo wyrównany - obie ekipy mocno obsadziły kluczowe rejony, widowiskowe walki toczyły się w okolicach RA, gdzie ścierali się RSN/Zotter i Faint/LCK. Parą na SSG zostali Zyga i Lothar, a o bijatyce o rakiety już mówiłem. Z bardzo pozytywnej strony pokazywał się RSN, co zresztą ma odzwierciedlenie na screenach - na prawdę byłem mega zaskoczony tym, jak szybko złapał rytm i mówiąc wprost postawił bardzo ciężkie warunki Grającym o Honor. Kolejną ciekawą rzeczą, którą w pewnym momencie zaobserwowałem, było regularne zbieranie MG przez Zottera - na mapie tak specyficznej jak siódemka mały czejn wyrasta w moich oczach do jednego z głównych narzędzi mordu. Mimo dzielnej postawy Lotników przewaga PFH rosła w z minuty na minutę, by przy około 8 minutach do końca wynosić prawie dwukrotność wyniku, którym legitymować się mogli adwersarze. Szkoda trochę Darusia, który trafił na szczególnie dobrze dysponowanego Rula. To jego postawa równoważyła początkowe niepowodzenia klanu Zygi na redzie, bo chłopaki zawsze mogli się zgłosić do Rulona po spluwę. Finalnie to PeEfHa dowieźli do końca pewne zwycięstwo, jednak okupione na dm7 dużą ilością potu.
Gracz mapy: Wybaczcie widzimisię, ale w tym miejscu muszę wskazać dwóch - RUL i RSN. Pierwszy za bardzo dobre ogarnianie pozycji, drugi za wbicie się w przeciwnika jak Gesslerowa do kuchni. Wyróżnienie: Faint, który jako szara eminencja wykonywał bardzo pożyteczną pracę.
GRACZ MECZU: Luczek. Pewność siebie, skill, opanowanie. Mocny kandydat do indywidualnej nagrody dla najlepszego zawodnika na koniec ligi.
WYRÓŻNIENIE: RSN. Bez kompleksów, prosto przed siebie. I tak trzymać!
------------------------------------------------------------------------------------------
Podsumowując, faworyt zrobił swoje i utwierdził bukmacherów w przekonaniu, że warto na nich stawiać. Lot za to zupełnie nie powinni wstydzić się swojego występu, powrót po latach zawsze bywa ciężki, a jak od razu musisz się bić z pretendentem, to w ogóle elo 320.
Dzięki Panowie za mecz, wszystko przebiegło super sprawnie. Finalnie, pierwszy dzień PLQ2 16 możemy chyba uznać za sukces, oby reszta rozgrywek przebiegła tak samo. GG i powodzenia obu drużynom. W ramach drugiej kolejki Lot zmierzą się z tOk na mapach dm6, dm3 i dm8. Play for Honor skrzyżują myszki z BoD. Upatruję w tym starciu meczu kolejki, a odbędzie się on na mapach m2, dm1 i dm8.
Dzięki za uwagę do następnego!
Pozdrawiam.
| |